niedziela, 23 czerwca 2013

2. Dobra Pani Babcia

Babcia wstała wcześniej niż Słońce. Rozprostowała swoje stare kości i udała się do komnaty, gdzie próbowała, w miarę możliwości, sprawić, żeby "jakoś wyglądać". Usiadła przed toaletką i spojrzała na leżące na niej zdjęcia. "Aurelia wygląda naprawdę coraz piękniej" - skomentowała na głos zdjęcie, które niedawno zrobiono jej wnuczce podczas balu. Babcia otworzyła szufladę i schowała do niej wszystkie porozrzucane fotografie, których nie posprzątała wczorajszego wieczoru. Otworzyła lśniące pudełko, w którym już znajdowały się wszystkie pozostałe. Delikatnie wyjęła jedną z nich - czarno-białą z wizerunkiem postawnego mężczyzny uśmiechającego się do obiektywu aparatu. "Gdzie jesteś mój Bohaterze?" - skwitowała smutnym, łamiącym się głosem. Babcia rozzłoszczona sama na siebie szybko schowała wszystkie fotografie i zamknęła szufladę. Wiedziała, że jest jeszcze wcześnie, ale postanowiła ubrać się w swój zestaw ogrodowy i wyjść do codziennego zajęcia. Ogród był dla niej miejscem, gdzie zapominała o problemach dotyczących jej przeszłości. Tak naprawdę nikt nie wiedział, kim była Babcia. Jej zięć i wnuki nie mieli nawet pojęcia jak miała na imię oraz w jakim była wieku. Starsza kobieta pogrążyła się w rozmyślaniach dotyczących sensu sadzenia róż w jej ogrodzie. Z bezsensownych przemyśleń wyrwał ją krzyk jej Pięknej Wnuczki. Szybko pobiegła do jej pokoju, z obawy, że Aurelii mogło się coś stać. Na szczęście to nic poważnego - miała problem z rozczesaniem włosów. Uczesała ją w warkocza, pogłaskała po głowie i wyszła z jej komnaty. Do ogrodu jednak nie wróciła - poszła do komnaty wnuka, by zbudzić go na śniadanie. Zapukała cicho do jego pokoju, lecz usłyszała strumień lejącej się wody. Pomyślała, że Maurycy z pewnością bierze kąpiel, więc udała się do kolejnych komnat. Tuż obok znajdował się pokój najmłodszej z jej wnuczek - Rozalii. Niespełna trzynastoletnia dziewczynka była równie zamknięta, co jej starsza siostra. Od dziecka mało mówiła i zamykała się we własnym, wyimaginowanym świecie. Babcia bardzo się o nią martwiła i próbowała na wszelkie możliwe sposoby dotrzeć do własnej wnuczki. Udało jej się tylko za pomocą pasji, którą zaszczepiła najpierw swojej córce, a potem Aurelii i Rozalii - zbierania ptasich piór. Był to jedyny sposób dotarcia do dziewczynek, które wychowywała. Babcia ciągle jednak obawiała się, że jej wnuczki za bardzo podobne są do własnej matki, której historia nie była chlubą rodziny. Swoje obawy wciąż trzymała z tyłu głowy i przypominała sobie o nich za każdym razem, gdy widziała dziewczynki dotykające kolców róż, by celowo okaleczyć swoje palce. Starsza kobieta, by zapomnieć o bólu związanym z własną córką, udała się do ogrodu, by znów zaprzątnąć swój umysł rozważeniami o różach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz